czwartek, 7 sierpnia 2008

Widząc niewidoczne cz. I

Zaciekawiło mnie kiedyś jedno zagadnienie: "Jakby to było móc widzieć inne rodzaje promieniowania, oprócz świetlnego?" Jak wiemy istnieje wiele rodzajów promieniowania, np.: widzialne, rentgenowskie, mikrofalowe, podczerwone, ultrafioletowe, radiowe itd. Jak wyglądałby świat, gdyby nasze oczy potrafiły rejestrować te pozostałe rodzaje promieni? Żeby odpowiedzieć na to pytanie stworzyłem ciekawy i mam nadzieję, że działający na wyobraźnię, eksperyment myślowy. Nie obejdzie się bez krótkiego wstępu. Przypomnę na wstępie czym jest promieniowanie i jak z grubsza przebiega proces widzenia. Czym jest światło? Jest falą elektromagnetyczną. Czym jest promieniowanie X? Również falą elektromagnetyczną. To samo można powiedzieć o falach radiowych, mikrofalowych, promieniach podczerwonych i ultrafioletowych, które różnią się niesioną energią. Dlaczego natomiast my możemy dostrzec jedynie światło widzialne? Tak nas skonstruowano najprościej mówiąc, to nie ulega wątpliwości. Komórki siatkówki są receptorami światła widzialnego z pewnego zakresu długości fal, a mózg tworzy na podstawie sygnałów odreceptorowych obraz, który my dostrzegamy. Postrzeganie świata jest zatem bardzo względne. Warto sobie uświadomić, że świat wcale nie musi wyglądać tak jak my go widzimy. To nasz mózg interpretuje sygnały świetlne w specyficzny sposób. Zabawmy się więc we własną interpretację świata.


Promienie podczerwone
To chyba najprostsze zadanie ze wszystkich, ponieważ każdy nie raz widział obraz z kamery na podczerwień. Przedmioty, posiadające jakąś temperaturę (większą od zera bezwzględnego) emitują promienie podczerwone. Ponieważ na Ziemi nie spotykamy tak niskich temperatur, to w podczerwieni praktycznie wszystko wokół nas świeci. Im jest bardziej gorące tym świeci jaśniej. Posiadając zdolność widzenia w podczerwieni, nie znalibyśmy pojęcia ciemności. Wiedzielibyśmy bez próbowania, że świecącej zupy lepiej nie ruszać, bo można się poparzyć. W upalny dzień raziłoby nas światło, a w mroźny chodzilibyśmy z żelazkiem i oświetlali drogę przed sobą. Oczywiście należałoby nieść żelazko bardzo blisko gruntu, aby ziemia mogła się nagrzać. Widzenie w podczerwieni to bardzo przydatna to zdolność szczególnie w czasie nocnych powrotów z imprez.

Promienie ultrafioletowe
Widzenie w ultrafiolecie dość mocno uprzykrzałoby nam życie. W noce i ciemne, pochmurne dni nie widzielibyśmy prawie nic. Egipskie ciemności panowałyby też w mieszkaniach (chyba że zamiast zwykłych żarówek używalibyśmy ultrafioletowych). W słoneczne dni wiodłoby nam się dość dobrze, pod warunkiem małej ilości chmur na niebie i obecności wielkiej dziury ozonowej, która ułatwia przedostawanie się promieni UV do powierzchni ziemi. Moglibyśmy też dostrzec bardzo ciekawe efekty świetlne. Niektóre zwierzęta, np. owady oraz rośliny posiadałyby niezwykłe mieniące barwy, niedostrzegalne w świetle widzialnym. Kremy z filtrem byłyby czarne i smarowanie nimi ciała przypominałoby mazanie smołą. Niestety wiele białych przedmiotów mieniłoby się rażącym blaskiem i nas oślepiało. CDN...

Brak komentarzy: